poniedziałek, 30 czerwca 2014

Plan na lipiec


Za oknem potworna ulewa, szaro buro, ale czasem lubię taką pogodę.
Przed chwila wróciłam do domu bo byłam zanieśc papiery do szkoły i jeszcze z tata na zakupach.

Bilans:
-3 wassa musniete bieluchem z pomidorem 
-2 miski mleka z platkami (mleko 0%) - część wyrzygana 

Ćwiczenia
400 brzuszkow i 400 nozyc
W planach jeszcze:
mel B cardio, 
xhit daily-legs workout
mel b brzuch
abs workout
mel b rozciąganie


 Jak widac z dietą dalej bez zmian, choc plan był .. miałam jesc na sniadanie wasse a potem na obiad jakis zdrowy, ale co dzisiaj sie obudziłam wszystko spoko "zaczynam" , zjadlam pocwiczylam, wrocilam i zezarlam dwie miski tych platkow.

Wracam do mojego zeszytu odchudzania. Musze zacząc go na nowo prowadzic to mi naprawe pomagało. A plan jest taki że :
Jem 300 kcal.
To jest jedyna droga dla mnie do osiągniecia sylwetki ktora chce miec.
Tak się zaczleam zastanawiac co ja bym powiedziałą dziewczynie ktora plakalabym ze nie daje rady i juz nie potrafi schudnąc, no po prostu powiedziałabym jedz mniej, zdrowo i ćwicz. Niby takie prosta a takie trudne .. albo może tylko teraz mi sie tak wydaje? 

Ostatnio ma ogromne wyrzytu z powodu ze cos jem, obojetnie nawet jak jem warzywa to czuje sie zle. Mam wrazenie jakby wszyscy wytykali mnie palacami bo teraz jem, dlaczego? 
Może to przez ten rok, w ktorym ukrywałam sie cały czas z jedzeniem po mojej restrykcyjnej diecie?
I teraz co nie tkne to czuje jak bym pozarła mcDonalda albo litr lodów.
Nie moge już tak bo albo zupełnie przestane jeść albo moje bilanse bede wygladaly tak jak dzisiaj, czyli slodkie platki.

Strasznie ciągnie mnie do głodowek, po prostu nic nie jesc. Żuć gumy, pić hektolitry kawy, herbatek, wody ... ale wiem ze to nie ma sensu. Nawet jesli nie bede jesc 2 tygodnie, zemdleje, wyladuje w szpitalu i co zas wroce do mojej starej wagi. NIE MOGE tak. 
Musze zaczać jeśc, ale nie jak juz jeśc to wpieprzac! Jeść mało i zdrowo.
300 kcal jeste idealnie dla mnie.

Dlaczego?

Ponieważ mam limit kalorii. 300kcal to mało, ale lepsze to niż nic nie jedzenie, ale wpieprzanie. Jakos czuje się bezpiecznie z tyloma kaloriami w ciagu dnia.

Ćwicznia -  nie chce sobie ustalac z gory co, bo jutro sie obudze i pomysle ze nie chce mi sie cwiczyc z chodakowska tak jak sobie zaplanowalam wiec zawale ten dzien nie tylko z  cwiczeniami ale i od razu z dieta. Oj ja juz sie znam ..
Dlatego ćwiczenia dowolne, minium 30 minut ! To jest tylko warunek, a jakie to juz dowolnie, na to co bede miec ochote. 
Jutro 1 lipca. Jeszcze jak wczoraj był 1 czerwca, co zaczynalam diete na jogurtach i jablkach.
Zaraz ide poszuakc mojego zeszytu i zaczne go kontynuować, napisze sobie co jutro zjesc.

Od sierpnia 500 kcal. 





5 komentarzy:

  1. Dobrze napisałaś, jeść coś musisz bo się wykończysz. Mam nadzieję, że bez głodówek dasz radę, oraz ustatkujesz swoje jedzenie. aby rzeczywiście było 300 kcal.
    Trzymaj się c;

    OdpowiedzUsuń
  2. co to znaczy wyrzygane n? nu nu nu :>
    za to piękna seria ćwiczeń :)
    apropo diety 300, to polecam jadłospis http://be-skinny-pro-ana.blogspot.com/p/diety_06.html
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wymiotowalas? :( nie rób tego, kochana... Bo skończysz tak jak ja :/ a tego Ci nie życzę. Tak, jutro 1 lipca. Moje 22 urodziny... Z każdym kolejnym rokiem ze mną i moja psychika jest gorzej. Niedobrze.
    300 kalorii to mało. Jednak lepsze to niż nic. Ja nie wiem ile jem kal

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze robisz nie stosując głodówek i myśląc o zwiększaniu bilansów. Zdrowa, zbilansowana dieta uwzględniająca aktywność fizyczną wcale nie jest taka prosta. Bo,niby co znaczy zdrowo się odżywiać? Gdyby to było takie proste i łatwe każda z nas osiągnęła by swoją wymarzoną wagę:) Walcz i nie poddawaj się! Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Cię Kochana. Tyle nożyc i brzuszków. Wow! Też dojdę do takiej liczby. A co! Oficjalnie wpisuję to do mojego zeszytu, że to jest jeden z moich celów. I jak już go zrealizuję dam Ci znać, żebyś wiedziała, jak mnie zmotywowałaś i żebyś była z tego dumna.

    Z głodówkami doskonale Cię rozumiem. Też mnie do nich ciągnie. To jest jak uzależnienie. Ale rozsądek podpowiada, żeby jeść. Mało, to mało - ale jednak jeść. I to jest trudne.

    Adres podaję pod komentarzem. Ukryłam go w moim profilu, żeby znajomi przez przypadek na niego nie wpadli
    http://rozmiar36.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń